PODosłonami.pl

Brinkman 2Brinkman 2
Agrosimex - Maral baner nr 3Agrosimex - Maral baner nr 3

Róże szklarniowe – produkcja w Europie. Jak przetrwać w różanym biznesie?

Kurczy się europejska produkcja kwiatów róż szklarniowych – głównie na rzecz afrykańskiej. W Holandii, wciąż będącej różanym liderem na naszym kontynencie, powierzchnia upraw tych roślin zmniejszyła się do około 170 ha i jest kilkunastokrotnie mniejsza niż w Kenii. W innych, poza Niderlandami, państwach Europy Zachodniej niewiele już gospodarstw, w których róże produkowane są na skalę wielkotowarową przez cały rok, w sposób konkurencyjny zarówno wobec Kraju Tulipanów, jak i ciepłych krajów, także południowoamerykańskich. Jedną z takich firm jest Wimceco z północnej Belgii.

Czytaj dalej...
roza szklarniowa Avalanche+_Wimceco_Belgia_kwiecien2024_m_fot. A-Cecot

Róże szklarniowe (tu: odmiana Avalanche+ z doświetlanej plantacji) uprawiane są w Europie na coraz mniejszą skalę; fot. A. Cecot

Rodzinne przedsiębiorstwo Wimceco

Gospodarstwo Wimceco, które ma siedzibę w Boechout k. Antwerpii, jest zarządzane przez braci Danny’ego i Barta Van Nuffelenów. Przejęli je 25 lat temu od rodziców – Willy’ego i Cecilii, od których imion wywodzi się nazwa firmy i którzy wciąż wspierają synów w ich działalności.

Początki przedsiębiorstwa sięgają jednak roku 1918 i związane są z uprawą warzyw w miejscowości Borsbeek przez przodków obecnych właścicieli. Produkcja róż pojawiła się w 1980 r. W latach 90. XX w. Willy Van Nuffelen postawił nowe 1,2-hektarowe szklarnie w miejscowości Boechout, w których do dziś Wimceco prowadzi swoje plantacje. Następcy rozbudowali te obiekty, zwiększając ich areał do 1,75 ha.

Techniczne i technologiczne aspekty

Obiekty uprawowe

Są to szklarnie szerokonawowe (obecnie nietypowe w tej części Europy, gdzie dominują cieplarnie Venlo), mają wysokość 4,5 m w słupie, a 8 metrów w najwyższym punkcie.

Zastosowano kurtyny cieniująco-termoizolacyjne (50% : 50%). Klimatem (i nawożeniem) steruje komputer.

Doświetlanie

Róże są doświetlane asymilacyjnie: od października, poprzez zimę do 20 godzin na dobę, a od sierpnia do jesieni – po 6 godz. Jak podają bracia Van Nuffelenowie, ich zakład jest jednym z czterech producentów róż szklarniowych w Belgii, którzy prowadzą uprawę z doświetlaniem (w sumie jest tam 10 gospodarstw o takiej specjalności). Bart ocenia, że pod względem powierzchni Wimceco zajmuje 3. miejsce w tym gronie.

Używa się zarówno wysokociśnieniowych lamp sodowych (HPS), jak i LED-owych. Bart uważa, że taki hybrydowy system, 50:50 jest lepszy niż wyłącznie LED-owy (który zużywa mniej energii elektrycznej), gdyż lampy HPS generują dodatkowe ciepło, co m.in. zapobiega występowaniu szarej pleśni (ogrzewa się powietrze nad roślinami) i daje korzystniejszy bilans energetyczny w szklarni – jest cieplej nawet o 30C.

Z kolei system LED-owy umożliwia łatwą regulację intensywności światła czy też wykorzystywania poszczególnych pasm widma, z korzyścią np. dla długości pędów. W okresach, gdy na zewnątrz robi się cieplej, nie podwyższa on dodatkowo temperatury wewnątrz szklarni i pozwala dłużej korzystać z dokarmiania roślin dwutlenkiem węgla (okna pozostają zamknięte). Bart Van Nuffelen chwali też sobie energoefektywność zwłaszcza nowych lamp LED.

Biorąc jednak pod uwagę ogólne nakłady na doświetlanie asymilacyjne, które w tej firmie generuje 25% kosztów produkcji kwiatów róż, właściciele rozważają wyłączenie co drugiej linii diod.

Ogrzewanie i kogeneracja

Obiekty ogrzewane są gazem, który jest drogi. W kwietniu br. Wimceco płaciło 35 eurocentów za 1 m3, co właściciele gospodarstwa uważali za wciąż wysoką cenę, ale nieporównywalną z tą ekstremalną z sezonu 2021/2022, kiedy wzrosła 15-krotnie w stosunku do najniższych notowań sprzed kryzysu energetycznego. Jak wspomina Bart Van Nuffelen, wieloletnia umowa, jaką Wimceco podpisało z dostawcą tego paliwa (zapewniająca stałe ceny gazu w okresie obwiązywania kontraktu), wygasła akurat tuż przed skokowymi podwyżkami cen, a następna, rzecz jasna bazowała już na „urealnionym” cenniku. Właściciele gospodarstwa zmuszeni więc zostali do radykalnego cięcia kosztów – przerwali jesienią doświetlanie asymilacyjne plantacji i ograniczyli ogrzewanie szklarni, rezygnując tym samym z plonu kwiatów do wiosny. Na przełomie kwietnia i maja rozpoczęło się naturalne kwitnienie róż i ponownie ruszyła sprzedaż towaru. Pod koniec sierpnia, kiedy zaczęły się znowu pogarszać warunki świetlne, włączono lampy, choć wykorzystywano je w krótszych cyklach.

Gaz zasila też kogenerator ciepła i energii elektrycznej (CHP). Produkowany przez to urządzenie prąd wykorzystywany jest do doświetlania plantacji firmy Wimceko. Ponadto sprzedaje ona do krajowego systemu energetycznego nadwyżki energii otrzymanej dzięki CHP (co jest typową praktyką w belgijskich i holenderskich gospodarstwach szklarniowych wyposażonych w kogeneratory).

Dokarmianie CO2

Produktem ubocznym kogeneracji jest CO2, który (oczyszczony) służy do dokarmiania róż; gdy agregat CHP nie pracuje – używa się zakupionego dwutlenku węgla będącego odpadowym produktem przemysłowym.

Uprawa i fertygacja

Róże uprawiane są w matach wełny mineralnej.

Pożywka nawozowa krąży w obiegu zamkniętym; wracającą na plantację ciecz poddaje się dezynfekcji (UV). Właściciele gospodarstwa używają do podlewania głównie z wody deszczowej, którą gromadzą.

Ochrona roślin

Stosują zintegrowaną ochronę roślin. W walce ze szkodnikami korzystają głównie z preparatów biologicznych – naturalnych wrogów szkodników róż. W przypadku przędziorków używany jest przede wszystkim dobroczynek szklarniowy (Phytoseiulus persimilis). Bart tłumaczy, że coraz większe problemy sprawiają też wciornastki. Ich poczwarki zjadane są przez chrząszcza pod nazwą Atheta coriaria – kolejnego z kilku innych entomofagów wprowadzanych na plantację.



Szkodników nie udaje się całkowicie pozbyć metodą biologiczną, toteż konieczne jest także uciekanie się do środków chemicznych. – Jest to w sumie bardzo kosztowne. Najpierw ponosimy nakłady na preparaty biologiczne, które są drogie, a później bywa tak, że zmuszeni jesteśmy zastosować „chemię”, niszcząc organizmy drapieżne wprowadzone wcześniej, aby zwalczyły nadmiernie się rozwijającą populację przędziorków czy wciornastków – podsumowuje Bart.

Do opryskiwania służy urządzenie samojezdne wysokociśnieniowe, które nie wymaga obecności człowieka podczas zabiegu.

Odmiany, sprzedaż i koniunktura

Wimceco ma obecnie w uprawie 8 odmian wielkokwiatowych: białą Avalanche+ (dominuje na plantacji jako plenna, poszukiwana, o białych kwiatach dobrej jakości) oraz jej dwa sporty, o równie dobrych cechach jakościowych – Sweet Avalanche+ (jasnoróżowa, bardzo pożądana m.in. w Wielkiej Brytanii jako materiał na bukiety ślubne) i Peach Avalanche+, a także Clarence+ („piękna pomarańczowa, choć najmniej plenna”), Ivy+ (wyróżnia ją ładny ciemnoróżowy kolor okazałych kwiatów, ale też duża liczba kolców!), Miss Piggy+, Jumilia i  Red Eagle. Tę ostatnią, czerwoną odmianę – niełatwą w produkcji – można znaleźć w Belgii tylko w asortymencie gospodarstwa Wimceco, gdzie zajmuje ona 2000 m2, jak podaje Bart Van Nuffelen, Dodaje on, że oferowane przez jego firmę kwiaty róży Red Eagle mają pędy długości 50-80 cm. Podkreśla też, że Red Eagle osiąga najwyższe ceny spośród ww. siódemki, ale popyt na tę odmianę jest nierównomierny w ciągu roku – osiąga szczyt przed Bożym Narodzeniem oraz walentynkami.

Korzystanie z odmian wiąże się z koniecznością regularnego uiszczania ich hodowcom opłat licencyjnych. Oprócz tradycyjnej opłaty, wnoszonej przy zakupie materiałów wyjściowych, które służą do założenia plantacji (royalty od każdej młodej rośliny), trzeba dodatkowo co roku przekazywać na rzecz właścicieli chronionych prawnie odmian należność licencyjną od metra kwadratowego uprawy. Według informacji Barta, okres użytkowania danej partii roślin wynosi obecnie nawet 10 (12) lat.

Kwiaty ścina się codziennie rano (poza Bożym Narodzeniem i Nowy Rokiem). Są od razu transportowane na wózkach (z wodą) do chłodni. Tam, w temperaturze 30C pozostają przez jeden dzień, a następnie trafiają do pakowni, gdzie są sortowane i przygotowywane do sprzedaży.

Towar hurtowy dostarczany jest przede wszystkim na giełdę Euroveling w Brukseli – gdzie zaopatrują się głównie właściciele kwiaciarń i inni floryści – oraz na aukcję FloraHolland (odmiana Sweet Avalanche+).

Róże sprzedawane są też w systemie detalicznym na miejscu, w gospodarstwie w Boechout. Właśnie ten rodzaj działalności różni Wimceco od typowych wielkotowarowych producentów o podobnej specjalności, do których się ono również zalicza. Detaliczny handel prowadzony jest zza lady przy wejściu do firmy; klienci mogą się także zaopatrywać w wiązki kwiatów o dowolnej porze, korzystając z automatu, który zamontowano na zewnątrz.

Według informacji B. Van Nuffelena, do połowy kwietnia br. średnia cena hurtowa kwiatu róży wyniosła 45 eurocentów. Kwiaty kupowane bezpośrednio w Wimceco kosztowały 1-1,2 €/szt. W ostatnich latach najkorzystniejsze pod względem cen okazały się druga połowa 2020 r. oraz 2021 roku.

Róże – przyszłość

Bart podkreśla, że koszty produkcji róż co roku trochę się zwiększają. Jednocześnie przekonuje, że nie widzi już szans dalszego istotnego cięcia kosztów prowadzenia gospodarstwa, jeśli jakość towaru ma być odpowiednia i znaleźć miejsce na rynku. – Ceny kwiatów róż nie da się już za bardzo podnieść ze względu na spodziewane reakcje kupujących. Jeśli miałaby wzrosnąć, klienci całkowicie przestawią się na róże z Afryki – przewiduje.

Produkcja róż szklarniowych – pomimo komputeryzacji i robotyzacji (sortowanie, opryskiwanie ś.o.r.) – wciąż wymaga sporych nakładów pracy ręcznej, która dotyczy szczególnie codziennego zbioru kwiatów oraz pielęgnacji roślin (przycinanie, „czyszczenie” pędów itp.). Wimceco zatrudnia 7 stałych pracowników i 10 sezonowych. Także z powodu wysokich kosztów pracy, zachodnioeuropejska produkcja róż wypada bardzo niekonkurencyjnie w porównaniu z afrykańską. – Natomiast wygrywa jakością: świeżością kwiatów i długością pędów (które u róż z Afryki są z reguły krótkie) – podsumowuje B. Van Nuffelen.

Nie zmienia to faktu, że wraz z bratem zamierzali uruchomić własną produkcję róż w Kenii lub Etiopii. Pięć lat temu byli już o krok od tego, ale pożar obiektów, które mieli przejąć, udaremnił plany. Dziś już nie wracają do poprzednich pomysłów, tym bardziej że kolejne pokolenie rodziny Van Nuffelenów – czyli pięcioro dzieci Barta i Danny’ego – nie zamierza się zajmować ogrodnictwem i kontynuować produkcji róż szklarniowych.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

HortiNet_wyszukiwarka
HortiAdNetHortiAdNet