Wzorowe anturium - uprawa, rozsada, nawożenie pomidorów, ogórków, papryki i innych warzyw - Pod Osłonami

PODosłonami.pl

Certis Belchim 2Certis Belchim 2
Bayer Vynyty Tuta Press - baner 3Bayer Vynyty Tuta Press - baner 3Advertisement

Wzorowe anturium

W gronie laureatów konkursu Wzorowy Ogrodnik znaleźli się w tym roku bracia Waldemar i Jakub Derejczykowie (fot. poniżej) – producenci anturium z Michałowic w województwie dolnośląskim. Wyróżnienie to, świadczące o uznaniu dla efektów ich pracy, było dla nich miłym zaskoczeniem, tym bardziej że w produkcji anturium rok był wyjątkowo trudny, a ostatnie lata w historii ich gospodarstwa również nie należały do łatwych.

Czytaj dalej...

Rodzinna tradycja
Kwiaciarską produkcją zajmowali się już rodzice Waldemara i Jakuba – Krystyna i Jerzy Derejczykowie, którzy od połowy lat 70. ub. wieku prowadzili gospodarstwo ogrodnicze w Nysie (woj. opolskie), gdzie rozpoczęli produkcję od powierzchni 600 m2, a obecnie zajmuje ona 3 tys. m2. Uprawiane były tam różne rośliny ozdobne, m.in. gipsówka, alstremeria i rośliny cebulowe, pod koniec lat 80. rozpoczęła się uprawa anturium, kontynuowana do dziś przez braci w nowej lokalizacji – w Michałowicach, natomiast w Nysie produkowane są gatunki na tzw. zieleń ciętą.

Powódź, gradobicie, huragan
Gospodarstwo rodziny Derejczyków ma za sobą ciężkie chwile, kilkakrotnie ogrodnicy musieli się zmagać ze skutkami klęsk żywiołowych. W Nysie w 1997 r. uprawa została zniszczona przez powódź, a dwa lata później przyszło silne gradobicie, po którym na szklarniach zostało zaledwie 5% szkła. Produkcję trzeba było odtwarzać niemal od zera. Wybierając lokalizację nowych szklarni, bracia starali się więc dokładnie analizować ryzyko wystąpienia powodzi, dlatego m.in. wybór padł na Michałowice położone w gminie Borów, jedynej niedotkniętej powodzią na terenie dawnego województwa wrocławskiego, leżącej z dala od cieków wodnych. W 2000 r. Waldemar i Jakub kupili gospodarstwo rolne, a w 2003 r. rozpoczęli budowę szklarni. W okolicy przeważają tradycyjne gospodarstwa rolne i nie było podobnych obiektów. Dlatego, jak wspominają bracia, budowa wzbudziła duże zainteresowanie okolicznych mieszkańców. Początkowo nie mogli oni uwierzyć, że w tym rejonie powstaje szklarnia (a nie hipermarket), a później byli przekonani, że inwestorami są „jakieś Niemce albo Holendry”. – Efekt był taki, że jak pojechałem po bułki do sklepu, pani przywitała mnie słowami Guten Tag – opowiadał rozbawiony pan Waldemar. Duże poczucie humoru, a także determinacja w realizacji planów były im potrzebne wiele razy, bowiem na wspomnianych wyżej przypadkach w Nysie nie skończyły się zmagania z niszczącymi skutkami żywiołów (a także z ubezpieczycielami, z którymi sprawy toczą się do dzisiaj). W 2007 r., gdy w Michałowicach rozpoczęli budowę kolejnego obiektu, przyszedł huragan Cyryl. Szczęściem w nieszczęściu było to, że ekipa stawiająca nową szklarnię spóźniła się o kilka dni i do czasu huraganu zdążono postawić jedynie słupy. Dzięki temu ucierpiał tylko starszy obiekt, z którego wichura zerwała dach. Prawie 3 tys. m2 dachu odleciało w pola, a to wszystko w zimie, przy 20-stopniowym mrozie. Ponownie trzeba było odtwarzać produkcję. Trudno w to uwierzyć, ale dwa lata po huraganie w ich rejonie na przełomie czerwca i lipca wystąpiły ulewne deszcze. Rowy odwadniające nie były w stanie odprowadzić wody spływającej z okolicznych pól i nastąpiło podtopienie uprawy – w szklarni było 80 cm wody. Po tym zdarzeniu uprawa znowu została zniszczona, a ogrodnicy nie czekając na kolejny podobny przypadek, na własny koszt udrażniali okoliczne rowy melioracyjne. W porównaniu ze wspomnianymi wyżej wydarzeniami przebieg pogody w tym roku – z przedłużającą się zimą i małą ilością światła – wydał się już niewielkim problemem. Skutki niekończącej się zimy w produkcji anturium były jednak dość poważne – w niedoświetlanych uprawach szczyt plonowania opóźnił się aż o 6 tygodni. Kwiaty, które powinny być sprzedane pod koniec maja (najlepszy okres dla zbytu anturium przypada zwykle na przełomie maja i czerwca), zbierano dopiero w połowie lipca. Ponadto plon był niższy i więcej niż zwykle było kwiatów drugiej klasy. Wszystko to skutkowało obniżeniem cen, które mieściły się w tym roku w zakresie – w zależności od odmiany i wielkości kwiatów (pochew kwiatostanowych) – od 0,80 do 6 zł/szt. Waldemar Derejczyk z właściwym sobie poczuciem humoru stwierdził, że liczy na to, iż limit pecha w ich gospodarstwie został już wyczerpany i ma nadzieję, że w odwróceniu biegu wydarzeń na bardziej korzystne tory pomoże tegoroczne wyróżnienie tytułem Wzorowego Ogrodnika.


Zaplecze uprawowe
Obecnie, po rozbudowie i odbudowie, powierzchnia uprawy w szklarniach (konstrukcja obu obiektów pochodzi z firmy Kubo, reprezentowanej w Polsce przez Top Plants) wynosi ok. 16 tys. m2, do tego dochodzi pakownia, której funkcję pełni wydzielona część obiektu. Starsza szklarnia ma wysokość 4,5 m w słupie i ok. 6500 m2 powierzchni produkcyjnej, do tego dochodzi niecałe 1000 m2 pakowni, a nowsza, o wysokości 5 m, ma ok. 9200 m2 powierzchni. Szklarnie są wyposażone w górne kurtyny termoizolacyjno- cieniujące Bonar PH Super 17 i Bonar PH 66FP oraz perforowaną folię antykondensacyjną (także ruchomą, zamocowaną na mechanizmie PDI push-pull), która ogranicza straty ciepła, nie cieniując uprawy – dlatego można sobie pozwolić na jej użycie wtedy, gdy typowa kurtyna zanadto ograniczałaby dostęp światła do roślin. Dodatkowo na całej powierzchni są kurtyny boczne zmniejszające straty ciepła. W okresie wiosenno-letnim, gdy konieczne jest cieniowanie, południowe daszki szklarni pokrywa się preparatem ReduSol, aby zapobiec przypalaniu roślin przez słońce. Zwykle powłokę tą nakłada się na dach w kwietniu i utrzymuje do września, w tym roku ze względu na ciemną wiosnę dach malowano Redu- Solem dopiero na początku czerwca, zaczęto go zmywać w ostatnim tygodniu sierpnia. W szklarniach funkcjonuje system zamgławiania wysokociśnieniowego– zraszacze włoskiej produkcji pracują pod ciśnieniem 120 barów, a system zainstalowany został przez firmę Lech-Plast. Anturium uprawiane jest w korytach styropianowych sprowadzonych z Belgii. Rośliny sadzone są w kostkach pianki typu Oasis oraz wełny mineralnej GroCube, a nawadniane poprzez linie kroplujące ułożone na podłożu. Instalacja nawadniająca, wraz z dozownikiem pożywki Priva, pochodzi z firm Brinkman oraz Starzyński. Do kontroli i regulowania warunków klimatycznych w szklarniach służy komputer Priva Integro Sigma. Do prac pielęgnacyjnych i zbiorów wykorzystywane jest wiele praktycznych urządzeń i rozwiązań. Część z nich – m.in. wózki do pielęgnacji roślin oraz wieszaki używane podczas cięcia kwiatów, a także wózki do zwożenia roślin ze szklarni – pochodzi z firmy Metazet. Inne, to proste udogodnienia własnej „produkcji” – np. zamocowanie w wiadrach używanych podczas zbiorów kawałków rur o dużych średnicach, zapobiegających przewracaniu się ściętych kwiatów. Ciekawym rozwiązaniem z firmy De Vette z Holandii (a dostarczonym przez Top Plants) jest ruchoma platforma zawieszana na konstrukcji szklarni, używana podczas różnych prac – np. wywożenia materiału roślinnego z likwidowanych zagonów.

Pożywki na deszczówce
W wyposażeniu obiektu znajduje się również zbiornik o pojemności 2 tys. m3. Jest to rezerwuar deszczówki, która jest zbierana z połaci dachowych i wykorzystywana do sporządzania pożywek oraz zamgławiania (jest to podstawowe źródło wody i w ciągu 10 lat prowadzenia uprawy w Michałowicach ogrodnicy jedynie 2 razy musieli uzupełniać deszczówkę wodą wodociągową). Jest to bardzo korzystne rozwiązanie ze względu na to, iż EC wody z opadów jest bliskie zera, łatwo więc komponować pożywki. Program fertygacji anturium ogrodnicy konsultują z dr. Piotem Chohurą z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Dzięki temu, że gospodarstwo położone jest niedaleko Wrocławia i w razie potrzeby możliwa jest szybka reakcja oraz korekta programu nawożenia, współpraca taka sprawdza się w ich uprawie lepiej niż doradztwo zagraniczne. Do porządzania pożywek używane są jednoskładnikowe nawozy makroelementowe, głównie z firmy Yara, ale także od innych producentów, a do jej zakwaszania – kwas azotowy. Mikroelementowe nawozy bracia kupują w firmie Brinkman, gdyż – jak mówią ogrodnicy z Michałowic – charakteryzują się one dobrą czystością, nie ma także problemów z dostępnością tych nawozów. Skład i parametry pożywek dla anturium różnią się w zależności od fazy rozwoju roślin i pory roku, pH pożywek mieści się zwykle w zakresie 5,00-5,50, a EC – od 0,6 do 2,1 mS/cm. Fertygację anturium, będącego rośliną wieloletnią, uprawianą w tym samym podłożu przez kilka lub nawet kilkanaście lat, trzeba prowadzić z dużym wyczuciem, pamiętając, że skutki błędów, np. podania zbyt wysokich dawek niektórych składników, mogą dawać znać o sobie przez długi czas. Dodatkowym utrudnieniem w uprawie i ustaleniu programu fertygacji jest duża liczba odmian, różniących się nieco wymaganiami dotyczącymi nawożenia. Ze względu na oczekiwania odbiorców ogrodnicy muszą jednak dysponować szerokim ich asortymentem.

Dwadzieścia sześć
Tyle odmian znajduje się obecnie w uprawie w gospodarstwie braci Derejczyków, z czego 25 pochodzi z hodowli Anthury, a jedna tylko (Titicaca) z nieistniejącej już firmy Florist De Kwakel BV*. W asortymencie tym znajdują się odmiany od barwy białej, przez zieloną, różową, różne odcienie czerwieni, po fiolet i brąz, zarówno jednokolorowe, jak i o dwukolorowych pochwach kwiatostanowych. Oczywiście dominującą barwą jest czerwień – według informacji przekazanych przez pana Jakuba, anturium tego koloru to około 47% produkcji w Michałowicach – a wśród czerwonych odmian od lat największą popularnością cieszy się Tropical. – W filmie „Rejs” jest takie zdanie inżyniera Mamonia, że Polak lubi te piosenki, które zna. Okazuje się, że podobnie jest z odmianami anturium – stwierdził pan Waldemar. Inne odmiany o czerwonej barwie pochew kwiatostanowych, mające duży udział w uprawie u braci Derejczyków to Montero i Fire. W asortymencie anturium o zielonym kolorze w produkcji znajdują się odmiany Pistache, Midori, Maxima Verde oraz Lucardi (zielona z różowymi żyłkami). Wśród białych uwagę zwraca m.in. Fantasia (z różowymi żyłkami. Kolor różowy reprezentują m.in. odmiany Xavia (jedyna o pachnących kwiatostanach), Sante, Cheers. Atrakcyjnie prezentują się fioletowe Previa oraz Nexia (wpadająca w odcień lilioworóżowy). Oryginalną brązowoczerwoną barwą wyróżnia się odmiana Tropic Night . Z odmian dwukolorowych uprawiane są m.in. Baron (zielono-różowe pochwy kwiatostanowe), Monet, Simba i Titicaca (biało-zielone) oraz Spice (czerwono-zielone). Nieco inne kolory anturium niż Polacy preferują np. Czesi, którzy również są klientami braci Derejczyków. Na tamtejszym rynku jest m.in. zainteresowanie odmianami o odcieniach barwy różowej (np. Cheers, Sante, President), które w Polsce są mało akceptowane. W ocenie braci Derejczyków w ostatnich latach wzrasta zainteresowanie odmianami o drobniejszych pochwach kwiatostanowych i „ekstrawaganckich” kolorach, np. Previa i Nexia. Próby z wprowadzeniem podobnych odmian o tradycyjnych barwach się nie powiodły (np. Feska – różowo-zielona, Faran – bordowa).

Sprzedaż
Bracia Derejczykowie sprzedają anturium m.in. na giełdzie we Wrocławiu (Dolnośląskie Centrum Hurtu Rolno-Spożywczego), zaopatrują również hurtowych odbiorców z dalszych rejonów kraju, którym wysyłają towar własnym transportem. Nastawiają się głównie na zaopatrzenie kwiaciarń, próby sprzedaży anturium w supermarketach, promowane przez niektóre firmy, nie zdają w ich ocenie egzaminu, gdyż jest to kwiat postrzegany jako luksusowy, nieznajdujący wielu nabywców w handlu masowym. Anturium pakowane jest na dwa sposoby – w jednym, określanym na Zachodzie jako polska metoda, kwiaty cięte po 5 sztuk owija się celofanem i umieszcza w pojemniku z wodą, całość transportuje się do klienta na wózkach duńskich (mieszczą się na nich 32 wiązki, czyli 160 kwiatów). Zaletą tej metody jest dobra ekspozycja roślin, wadą – mała liczba roślin mieszczących się na wózku i, co za tym idzie, kosztowny transport. W drugim, holenderskim sposobie pakowania, anturium umieszcza się w kartonowych podłużnych pudełkach – zależnie od wielkości pochew kwiatostanowych mieści się w nich od 3 do 20 sztuk – w zestawach jednobarwnych lub łącząc w jednym pudełku różne kolory. Kiedyś aż około 80% produkcji sprzedawano w opakowaniach kartonowych, w czasie kryzysu udział ten spadł do 50%. Na trwałość anturium w obrocie wpływa temperatura w czasie transportu i przechowywania (optymalna wynosi 15-20°C), a także odmiana – zdaniem pana Jakuba, nie można generalizować i podawać, że gatunek ten zawsze wytrzyma w wazonie 30-50 dni (co, niestety, zdarza się w wielu popularnych publikacjach), gdyż – oprócz odmian o tak długiej trwałości – są też takie, u których jest ona krótsza (np. Safari czy nawet Tropical w niektórych okresach roku). Klient kupuje kwiaty, które już kilka dni spędziły w transporcie, hurtowni i kwiaciarni, a po takiej lekturze oczekuje, że utrzymają się one przez co najmniej miesiąc – może być więc rozczarowany.

Artykuł ukazał się w szóstym numerze czasopisma Pod Osłonami, które można nabyć na stronie wydawnictwa Hortpress lub przez stronę kiosk24.pl

LUMIFORTE_ReduSystemLUMIFORTE_ReduSystem
Agro Szałas_16_PRESTOP
HortiNet_wyszukiwarka
HortiAdNetHortiAdNet