PODosłonami.pl
Sezon na krajowe tulipany – pierwsze podsumowania
Pędzone tulipany stały się zimową i wczesnowiosenną wizytówką polskiego kwiaciarstwa. Ogrodnicy o tej specjalności zyskali pozycję ważnych dostawców kwiatów dobrej jakości na nasz rynek. Do wypracowania takiego statusu przyczyniły się realia rynkowe – zwiększone zapotrzebowanie na kwiaty w szczytowym okresie przyspieszonej produkcji tulipanów, czyli w okresie od stycznia do kwietnia (kiedy przypadają: Dzień Babci, walentynki, Dzień Kobiet, Wielkanoc), oraz konkurencyjność kwiatów z rodzimych upraw w stosunku do holenderskich. Bieżący rok stawia jednak przed całą branżą nowe wyzwania. Jakie są wyniki sprzedaży po pierwszej połowie tulipanowego sezonu, nastroje producentów i perspektywy – o to zapytaliśmy Bogdana Królika, prezesa Stowarzyszenia Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych.
Czytaj dalej...
Tulipany z krajowej produkcji to wizytówka polskiego kwiaciarstwa w pierwszych miesiącach roku, fot. D. Sochacki
Rozmawiamy 17 lutego 2022 r., niedługo po walentynkach, ale też w dniu ekstremalnych zjawisk pogodowych – wichur, które poczyniły wiele szkód, zwłaszcza w Wielkopolsce
Bogdan Królik: Huragan daje się mocno we znaki. W moim gospodarstwie w Chrzypsku Wielkim (Wielkopolska) brakuje prądu, inni mają podobne lub jeszcze większe problemy. I pogoda się na razie nie poprawia…
Mimo wszystko myślimy z nadzieją o kwiatach, ich produkcji i sprzedaży. Sezon tulipanowy już ruszył na dobre
BK: Tulipanowy sezon zaczyna się w Polsce w zasadzie od Dnia Babci, 21 stycznia. Tylko niektóre, większe gospodarstwa w kraju rozpoczynają sprzedaż pędzonych tulipanów wcześniej – w okresie Bożego Narodzenia. W bieżącym sezonie właściciele takich firm mogli być zadowoleni, gdyż w grudniu 2021 r. kwiaty tulipana osiągały hurtową cenę 2 zł/szt. i brakowało ich na rynku.
A jak w 2022 roku wypadł Dzień Babci, gdy wziąć pod uwagę tulipany?
BK: Średnio, pomimo że pogoda w kraju sprzyjała zakupom. Mnie udało się sprzedać cały towar dzięki klientom z Litwy i Ukrainy.
Czy polska produkcja pędzonych tulipanów zwiększyła się w tym sezonie?
BK: Moim zdaniem posadzono mniej więcej tyle samo cebul, co rok wcześniej. Choć krążyły informacje, że jesienią cebul zabraknie albo że ogrodników nie będzie stać na zakupy na dotychczasowym poziomie, że w efekcie pojawi się niedobór kwiatów tulipanów, które będą drogie. To się okazało nieprawdą.
Ja posadziłem tyle samo cebul tulipanów do pędzenia, a moi klienci otrzymują tę samą liczbę kwiatów, co w ubiegłym sezonie, choć nie dokładnie te same odmiany.
- Prezes SPORC Bogdan Królik w chłodni swojego gospodarstwa, które zajmuje się m.in. pędzeniem tulipanów (fot. D. Pyza-Grzybowska)
Jeśli chodzi o odmiany – jakie tendencje panują na naszym rynku?
BK: Wzrosło zapotrzebowanie na pełnokwiatowe tulipany, a także papuzie – są droższe, a nie są masowo produkowane metodą hydroponiczną (która dominuje w Holandii). Jest natomiast nadmiar niektórych popularnych odmian z grupy Triumph, jak np. Ile de France, Leen van der Mark.
„Dniem prawdy” okazały się walentynki, które kojarzą się z ożywionym popytem na kwiaty – znacznie większym niż w przypadku Dnia Babci (choć w Polsce zdecydowanie mniejszym niż ósmego marca). Jakie są nastroje producentów tulipanów po 14 lutego?
BK: Niestety, nie wszystkim udało się sprzedać wszystkie kwiaty wyprodukowane na Święto Zakochanych. A w tym tygodniu – gdy nie ma już żadnych szczególnych kwiatowych okazji – na czterech rodzimych giełdach, które zaopatruję, jest nadmiar tulipanów.
Czy do nie najlepszych wyników przyczynił się import i konkurencja holenderskiego towaru?
BK: W tym roku nie, gdyż w Holandii tulipany są drogie, głównie w wyniku rosnących cen gazu. W przypadku importu, do wyjściowej ceny kwiatów (przed walentynkami cena tulipanów na aukcji Royal FloraHolland wynosiła 0,25-0,27 €/szt. – przyp. red.) trzeba zaś doliczyć jeszcze koszty transportu i przepakowania kwiatów w Polsce. Przy czym tulipany w Holandii są powszechnie pędzone hydroponicznie – mają słabsze parametry niż te z upraw w tradycyjnym podłożu, które królują w naszym kraju.
A jakie były ceny tulipanów w Polsce?
BK: Na giełdzie wynosiły 1,50-1,80 zł/szt., czyli były o 50% wyższe niż rok wcześniej.
Znacznie wzrosły jednak koszty produkcji, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że tulipany pędzone pod osłonami wymagają umiarkowanej temperatury…
BK: W moim przypadku węgiel ekogroszek podrożał ostatnio o 300%, energia elektryczna – o 110%, nie wspominając już nawozów i pozostałych środków produkcji czy robocizny. Co więcej: brakuje rąk do pracy w ogrodnictwie, zwłaszcza w pobliżu większych miast, a liczyć już można prawie wyłącznie na Ukraińców. Bez nich funkcjonowanie gospodarstwa kwiaciarskiego byłoby niemożliwe. Stawki w miejscowościach oddalonych od dużych rynków pracy dochodzą do 20 zł/godz., ale w sąsiedztwie aglomeracji są wyższe.
Jak zatem przedstawia się sytuacja krajowych gospodarstw, które produkują pędzone tulipany?
BK: Ogólnie nie napawa optymizmem. Przeważnie duże zakłady, dobrze zorganizowane mają ustabilizowaną sytuację, ale średnie i małe często funkcjonują „z dnia na dzień” – nie mogą zrobić zapasów opału (a przez to silnie odczuwają podwyżki cen), muszą kupować środki produkcji na raty, cebule na kredyt. Jeśli więc nie zarobią na bieżącej produkcji, nie będą miały jak sfinansować ciągu dalszego.
Tradycyjnie więc z dużymi nadziejami czekamy na Dzień Kobiet, który jest „tulipanowym świętem” i generuje pokaźne obroty…
BK: Święto Kobiet to u nas rzeczywiście dzień o rekordowej sprzedaży kwiatów. Tym bardziej, że tulipany dobrej jakości odbierają też kupcy zza wschodniej granicy. Ale pogoda tej zimy jest dość ciepła, a wyższa niż zazwyczaj temperatura powoduje, że tulipany szybciej zakwitają niż zakładano. Dotyczy to szczególnie gospodarstw, w których cebule tulipanów przeznaczonych do pędzenia – i kwitnienia głównie na 8 marca – sadzone są jesienią w gruncie tunelu. W przypadku takiego, tradycyjnego modelu przyspieszonej uprawy – w przeciwieństwie do pędzenia w skrzynkach wystawianych z chłodni do szklarni na 4 tygodnie przed planowanym terminem zbioru – nie ma jak opóźnić zakwitania, gdy jest za ciepło. Mamy jeszcze 2,5 tygodnia do Dnia Kobiet, a niektórzy ogrodnicy już muszą ścinać kwiaty, które chcieli sprzedać na 8 marca; jeszcze bardziej prawdopodobny jest niedobór tulipanów po tej dacie, w tym przed Wielkanocą, która przypada 17 kwietnia. Najbliższy czas i aura zweryfikują jednak to, czy obecny sezon większość producentów zaliczy do udanych czy też nie, gdyż Święto Kobiet może dużo zmienić. Na naszą korzyść na pewno działają „zaporowe” ceny tulipanów holenderskich.
Nic dziwnego, że coraz częściej ogrodnicy oferują sprzedaż kwiatów bezpośrednio z gospodarstwa i ogłaszają te informacje w mediach społecznościowych, których użytkownikami są konsumenci. Ta metoda promowania kwiatów, gdy ich podaż jest duża, ruszyła w 2020 r. z powodu lockdownu i się upowszechniła.
To daje do myślenia. Wydaje się, że mamy kolejny dowód na nadmierną podaż w okresie, w którym nie była zaplanowana.
Jakie jeszcze tendencje rynkowe warto wymienić?
BK: W Holandii powierzchnia plantacji z reprodukcją cebul tulipana zmniejszyła się aż o 400 ha. Wynika to z rozwoju hydroponicznego pędzenia, które łatwo zmechanizować i prowadzić na coraz większą skalę, a do którego nadają się mniejsze cebule, o obwodzie 9 i 10 cm. Kiedyś taki materiał był wykorzystywany do reprodukcji, a do pędzenia kupowano cebule co najmniej 11-centymetrowe. Można się zatem spodziewać wyższych cen cebul w nadchodzącym sezonie.
Na międzynarodowym rynku kwiatów pędzonych tulipanów pojawia się jednocześnie coraz więcej towaru hydroponicznego, jakości „marketowej”, ale np. na giełdach w Polsce, na których zaopatrują się właściciele kwiaciarń i floryści, nie ma uznania dla takich tulipanów. Wysokie wymagania mają również importerzy ze Wschodu.
Trudno w tym miejscu nie wspomnieć o firmie holenderskiej, która niedawno uruchomiła 2-hektarowe gospodarstwo szklarniowe w zachodniej Polsce, przeznaczone do pędzenia tulipanów i rozwija tę produkcję, kierując towar bezpośrednio do sieci supermarketów w naszym kraju.
BK: Jest to konkurencja dla polskich ogrodników, którzy współpracują z sieciami.
Jeśli chodzi ogólnie o holenderską konkurencję: musimy się odróżnić jakością – produkować nawet mniej, ale oferować lepszy towar, bo przy wielkiej skali produkcji Holendrzy mają i będą mieli niższe koszty.
Jakie były ostatnie lata dla Stowarzyszenia Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych, którego działalność, siłą rzeczy stała się mniej widoczna dla ogółu – choćby z powodu dwukrotnego odwołania Wystawy Tulipanów w Wilanowie?
BK: Minione dwa lata były trudne dla stowarzyszenia – nie mogliśmy się spotykać w większym gronie. Ale jako zarząd SPORC-u napracowaliśmy się i nie przespaliśmy krytycznych momentów. W paru ważnych kwestiach mocno i skutecznie zadziałaliśmy – od samego początku pandemii. Pokazaliśmy zarazem członkom stowarzyszenia, jak ważna jest taka organizacja – udowodniliśmy, że jesteśmy i że myślimy o wszystkich.
SPORC był jedną z pierwszych organizacji, które po wprowadzeniu w marcu 2020 r. lockdownu i załamaniu się kwiaciarskiego rynku interweniowały u władz państwowych, zwracając uwagę na konieczność wsparcia poszkodowanych ogrodników. Stowarzyszenie aktywnie włączyło się też w działania mające na celu uruchomienie „covidowej” unijnej pomocy dla branży – takie wsparcie nastąpiło.
Ponadto zarząd SPORC przeprowadził szeroko zakrojone działania interwencyjne odnoszące się do subwencji przyznanych w ramach Tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju (Tarcza finansowa PFR 1.0). Przypomnijmy, że ten program udzielania wsparcia rządowego przedsiębiorstwom, które szczególnie ucierpiały na skutek pandemii, został uruchomiony w kwietniu 2020 r. i w krótkim czasie skorzystało z niego wiele firm, m.in. gospodarstwa rolne prowadzące działy specjalne produkcji rolnej (w tym ogrodnicy, a wśród nich niektórzy członkowie SPORC), a więc płacące podatek dochodowy. Finansowanie to udzielane było na podstawie wniosku składanego poprzez bankowość elektroniczną. Decyzje związane z przyznaniem subwencji były podejmowane przez PFR – głównie na podstawie baz danych administracji skarbowej oraz zakładów ubezpieczeń społecznych – i przekazywane do banku, z którego usług korzystał dany beneficjent. Po wypłacie środków z tarczy PFR 1.0 wdrożono jednak dodatkową procedurę weryfikującą beneficjentów. Przedsiębiorcy tacy mieli złożyć stosowne dokumenty, takie jak wyciąg z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEiDG) lub odpis z Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) – w przeciwnym razie, wg PFR-u byli zobowiązani zwrócić subwencję (tymczasem „działalność gospodarcza prowadzona przez przedsiębiorstwa ogrodnicze nie podlega wpisowi do CEiDG ani KRS”). Interwencja i monity zarządu SPORC (w Polskim Funduszu Rozwoju, dwóch resortach oraz w sejmie) przyczyniła się do tego, że PFR odstąpił od stawianych warunków, dzięki czemu członkowie stowarzyszenia, którzy skorzystali z subwencji (tarczy PFR 1.0), pozostali beneficjentami.
- Dariusz Sochacki – sekretarz Stowarzyszenia Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych i Bogdan Królik – prezes SPORC

Pojemnikowa uprawa borówek. Czy dla każdego?
W niektórych krajach rośnie popularność uprawy krzewów owocowych w różnego rodzaju pojemnikach. Przyczyną jest najczęściej nieodpowiednia jakość gleb do uprawy, szczególnie w przypadku borówki, zbyt wysoki odczyn oraz niska zawartość materii organicznej. Dlaczego jednak warto [...]




2 komentarze do Sezon na krajowe tulipany – pierwsze podsumowania