PODosłonami.pl

Yara Banner nr 3Yara Banner nr 3

Trudny sezon dla producentów. Szkodniki papryki.

Ten sezon z pewnością zapisze się u producentów papryki jako bardzo ciężki ze względu na dużą presję szkodników. A jeszcze się nie skończył. O podsumowanie i wskazówki zapytałam Małgorzatę Czarnecką z firmy Koppert.

Czytaj dalej...

Małgorzata Czarnecka (Koppert) odpowiadała na pytania dotyczące największych zagrożeń ze strony szkodników w sezonie 2025 (fot. DŁB)

Z jakimi szkodnikami papryki w tym sezonie walczyli producenci? Jakie były przyczyny tak dużego ich nasilenia w tunelach? 

Małgorzata Czarnecka: Głównymi problemami ogólnie w całym regionie południowego Mazowsza były bardzo silne naloty wciornastka, który wykazywał się dużą odpornością na stosowanie środków chemicznych. Natomiast działanie środków zawierających pożyteczne mikroorganizmy było utrudnione ze względu na niekorzystny przebieg temperatury. Mieliśmy do czynienia z dużymi wahaniami temperatury między dniem a nocą, niekonsekwencją temperaturową, czyli skokami ciepła oraz przedłużającymi się okresami chłodu, które nie sprzyjały prawidłowemu namnażaniu się pożytecznych makroorganizmów. Dodatkowym problemem były kwestie związane z fizjologią, które wynikały z przebiegu pogody, czyli ograniczenie zarówno kwitnienia, jak i rozwoju wegetatywnego, co także miało finalnie wpływ na podatność roślin na atak szkodników.

Koppert banner do art trudny rok dla papryki

Wiem, że w ubiegłym roku, ale i w tym sezonie problemem były mszyce. Jaka jest ich szkodliwość?

Małgorzata Czarnecka: Tak, dokładnie. Drugim głównym problemem, który moglibyśmy wskazać jako ważny w tym sezonie na plantacjach, były naloty mszyc różnych gatunków. Najbardziej istotnym gatunkiem jest mszyca brzoskwiniowa, charakteryzująca się zdolnością do szybkiego kolonizowania roślin żywicielskich. Gatunek ten jest także polifagiczny, czyli można obserwować jej naloty z różnych innych roślin żywicielskich, będących w bliskiej odległości od plantacji papryki.

Na niektórych stanowiskach znajdowaliśmy także mszycę ziemniaczaną. Wynikało to np. z bliskiej odległości papryki od uprawianych gatunków pokrewnych, także z rodziny psiankowatych. Powodują skręcanie, żółknięcie i zasychanie liści. Rośliny rosną wolniej, są osłabione. Dużym problemem jest pojawienie się mszyc w okresie produkcji rozsady. Później trzeba pamiętać także o szkodliwości pośredniej – mszyce wydzielają spadź – lepką substancję, która sprzyja rozwojowi grzybów sadzakowych, sprawiając że owoce papryki tracą jakość handlową. Ponadto mszyce są wektorami wirusów.

Na niektórych plantacjach papryki w tunelach od połowy września jest problem z przędziorkiem. Z czego to wynika? Jak chronić uprawy?

Małgorzata Czarnecka: Problem z przędziorkiem w uprawach pojawił się stosunkowo niedawno, patrząc na analogiczny przebieg zeszłego sezonu. Głównym powodem tego momentu wystąpienia przędziorka w porównaniu do lat poprzednich był fakt, że ostatnie dwa tygodnie (pierwsze tygodnie września) charakteryzowały się stosunkowo wyższymi temperaturami dobowymi i nocnymi, co sprzyjało pojawieniu się kolonii szkodnika.

Oczywiście on był obecny cały czas na plantacjach, natomiast te niskie temperatury w ciągu dnia nie sprzyjały tworzeniu tzw. hotspotów, czyli takich miejsc, gdzie przędziorki tworzą wyjątkowo silne kolonie. To jest sygnał, że producent musi myśleć o zabiegach zwalczających zanim będzie za późno – szkodnik szybko się namnoży.

Jak producenci sobie radzili w tym roku? Jak chronili plantacje? Jakie środki mogą jeszcze wykorzystać?

Małgorzata Czarnecka: Jeśli chodzi o środki ochrony roślin, to producenci tak naprawdę nie mają dużego asortymentu do zakresie zwalczania przędziorka. Z dozwolonych preparatów został Karate Gold do zastosowania w fazie pikówki. Natomiast z innych rozwiązań chemicznych zarejestrowanych do ochrony papryki mogli zastosować Ortus bądź Nissorun. Są to tak naprawdę jedyne dwa środki dopuszczone do stosowania w trakcie sezonu wegetacyjnego, co uniemożliwia skuteczną rotację. Tym samym w przypadku pojawienia się przędziorka więcej niż raz na plantacji zmniejsza skuteczność tych zabiegów, ponieważ trzymając się zapisów etykietowych nie można zastosować ich więcej niż raz w sezonie. Alternatywą może być zastosowanie „sklejaczy”, które działają w sposób mechaniczny i nie mają karencji, jednak w przypadku tych produktów trzeba wziąć pod uwagę zarówno odpowiednie techniczne przygotowanie do zabiegu, czyli przestrzeganie temperatury cieczy roboczej oraz terminu zabiegu, jak i również techniki ochrony – dokładne pokrycie roślin. Nieumiejętne wykonanie zabiegu środkami mechanicznymi może być mało skuteczne w zwalczaniu szkodnika oraz niesie za sobą ryzyko fitotoksyczności.

Czy w tym roku wystąpił problem ze szkodnikami glebowymi?

Małgorzata Czarnecka: Na niektórych stanowiskach na pewno jest to dosyć poważny problem, głównie na początku sezonu. Główny gatunek to turkuć podjadek, który nie tylko przyczynia się do wypadów, ale także do niszczenia infrastruktury w tunelach, głównie pasków nawadniających.

Dodatkowo pojawiają się miejscowo rolnice, również wyrządzające placowo poważne szkody – oczywiście najbardziej szkodliwe stadium to larwalne. Lokalnie także mogą się pojawiać drutowce, zwłaszcza na stanowiskach, na których wcześniej uprawiane były rośliny okopowe. Problem ze szkodnikami glebowymi tak naprawdę zależy od stanowiska i od historii pola.

Czy oprócz rozwiązań chemicznych, jak stosowanie Nemasolu czy Basamidu do odkażania, są inne sposoby na ograniczenie tych szkodników?

Małgorzata Czarnecka: Jeśli chodzi o ograniczenie chemiczne, tak naprawdę jedynie wymienione preparaty mogą być legalnie użyte. Natomiast można próbować metod agrotechnicznych, polegających na przykład na stosowaniu nawozów zielonych w zastępstwie za nawozy organiczne pochodzenia zwierzęcego. To będzie też wpływało pozytywnie na zmniejszenie populacji turkucia, który najczęściej rozmnaża się tam, gdzie mamy do czynienia z dużą ilością obornika.

Natomiast jeśli chodzi o rozwiązania niechemiczne, to możemy spróbować zastosować doglebowo produkty zawierające nicienie entomopatogeniczne bądź grzyby entomopatogeniczne. Mogą okazać się dość dobrym rozwiązaniem w przypadku występowania turkuci czy drutowców, które są bardzo trudnymi szkodnikami do zwalczania nawet chemicznego, ze względu na twardy oskórek. Skłaniałabym się do połączenia tych dwóch metod, ponieważ jest to rozwiązanie, które może nam zagwarantować najbardziej długotrwały i satysfakcjonujący efekt.

Czy jesteśmy jeszcze w takim momencie sezonu, że produkty te będą skuteczne? Czy już lepiej zabieg odłożyć do wiosny?

Małgorzata Czarnecka: W przypadku upraw tunelowych stosowanie biologicznych produktów jest jeszcze jak najbardziej możliwe. Co prawda spadające w nocy temperatury mocno to utrudniają, natomiast kluczowy jest tutaj dobór gatunków i dodanie komponentu bazującego na grzybach entomopatogenicznych. Tak, aby te negatywne warunki w miarę możliwości nie wpłynęły na tempo zainfekowania. Natomiast z punktu widzenia praktycznego przede wszystkim można rozważyć poprzez na przykład metodę odkrywkową i przesianie przez sito ziemi, by dowiedzieć się z jakim stadium szkodnika mamy do czynienia. Jeżeli w glebie jest już obecne stadium mocno schitynizowanych poczwarek, wtedy rozważyłabym zabiegi mechaniczne, czyli na przykład płytką orkę czy talerzowanie gleby, a do działań takich typowo biologicznych skłoniłabym się na początku następnego sezonu.

Można też alternatywnie spróbować gazowania gleby z użyciem nawozów, np. azotniaku (Perlka) i jest to jeszcze możliwe w tych warunkach termicznych. W przypadku tych produktów ważne jest to, aby zapewnić odpowiednią wilgotność gleby i upewnić się, że przebieg temperatury będzie również sprzyjał prawidłowemu wykonaniu takiego zabiegu. Po wykonaniu zabiegów z użyciem azotniaku należy przeprowadzić próbę kiełkowania, aby uniknąć ryzyka wypadania roślin.

 

Rozmawiała Dorota Łabanowska-Bury

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Objawy porażenie wirusem ToBFV na owocach pomidora (fot. udostępniona dzięki uprzejmości profesora Waltera Davino, za EastFruit)

ToFBV – od niedawna nowy wirus zagraża uprawom pomidora w Europie

Na początku roku w publikacjach ogrodniczych pojawiła się informacja o nowym wirusie atakującym uprawy pomidorów szklarniowych w Europie – wystąpił m.in. we Włoszech, Francji, Belgii. Objawy wirusa plamistości pomidora (Tomato fruit blotch virus – ToFBV) [...]

ANSB barter
HortiNet_wyszukiwarka
HortiAdNetHortiAdNet